środa, 1 kwietnia 2015

Relacja z Block B Party in Warsaw ~ 6.03.2015

Witam, witam, co prawda post nie pojawił się do 7 dni.. ale już jest. Lepiej późno niż wcale, ponieważ praca pochłania mnie w 90% a długo jeszcze po koncercie zmagałam się z chorobą. A po mimo że dziś PrimaAprilis, to post jest w 100% prawdziwy i bez żartów!

Jak już pisałam koncert odbył się w Warszawskim Palladium w pt 6.03.2015 r. Pogoda nas nie rozpieszczała, wiele osób chodziło poowijanych w koce. Po mimo to zapełniliśmy cały klub, było około 1500 osób i niesamowita kolejka pod klubem wzbudzała wielkie zainteresowanie.

Był wyciek w internecie: niektórzy byli już pod klubem dzień wcześniej koło godziny 10/14? Co dla mnie jest ogromną przesadą i nie wypowiem się na ten temat by nikogo nie urazić i nie wzbudzać fali nieprzyjemności.

Polski bus dojechał na miejsce o 30 min wcześniej niż było w planie i chwała bogu! Znalazłyśmy przystanek autobusowy z nocnym/porannym kursem i o 4:20 bodajże miałyśmy autobus do centrum, więc o 5:00/5:20 byłyśmy już pod klubem gdzie jak się okazało było już pierwsze numerowanie o 3:00 zamiast 6:00 rano, wszyscy byli mega nerwowi i rozzłoszczeni. Lecz dziewczyną z BBPL chodziło by bez żadnych problemów z mieszkańcami powyższych bloków, którzy usiłowali normalnie spać jak najszybciej rozwiać tłum.

Następne numerowanie odbyło się punktualnie o 6:00, dostałam numer 103G, moja ekipa była zarówno i przed i za mną. A nie ukrywam że stałam zaraz na początku (choć tak prawdę to ze 60 ludzi było wcześniej jak nic a nie wyglądało na to). Więc współczułam tym co byli na końcu tej zacnej kolejki.

Mogliśmy się w końcu rozejść, i BBC opanowało maka na dworcu, gdyż wszyscy byli przemarznięci z bagażami a nie było się gdzie ogrzać bo o 7:00 rano wszystko jeszcze pozamykane. Więc jak wróciliśmy po następnym numerowaniu o 9:000 i tylko otworzono złote tarasy BBC je opanowało, a bynajmniej Ci którzy nie mieszkali w pobliżu czy nie nocowało w hostelach.

Numerowanie o 12:00 odwołali (pewno dlatego że chłopcy mieli się pojawić w klubie i że nie ma tam innej drogi jak główne wejście to prościej to zrobić przy mniejszym tłumie fanów), wstawić się mieliśmy dopiero o 15:30, i od tego momentu staliśmy w gigantycznych tłumach już do samego wejścia. (Odebraliśmy wcześniej oczywiście przeurocze koszuli i banery)

Jest przekochana, choć rozmiary wyszły troszkę krótkie.


 A nasza wspaniała kolejka zaciekawiła nawet redaktorkę portalu warszawa nasze miasto i powstał mały ARTYKUŁ (obejrzyjcie sobie piękną kolejke, może ktoś nawet się na jakieś zdj załapał?) :)


Nie umiałam sie powstrzymać, kolejka i tak była jeszcze dalej w nieskończoność!

Wszyscy przechodnie robili zdjęcia kolejki, mieszkańcy powyższych bloków ciągle na nas zerkali, gapie pytali co się tu dzieje, co to za koncert itd. Co było zabawne. Jeden z najbardziej pamiętnych słów jaki znali i słyszeli wszyscy to całodniowe powtarzające się "DO TYŁUUUUUU!!" i wielki śmiech XD

Zdjęcie w epickiej kolejce, z najbliższymi mi przyjaciółkami (ja jestem w granatowej czapce)
 i nasze cudne banery ^^

A po kilku godzinach marznięcia koło godziny 18:00 byłam już w klubie, zaczęło się istne szaleństwo. Ochrona nie sprawdzała dokumentów i zgód, tylko targali bilety. Pośpiesznie dałam wszystko do szatni i razem z dziewczynami wbiegłam na salę. Była już mocno zapełniona, a gdzie tam reszta stanowiąca 3 razy tyle ludzi. Ostatni mój koncert źle zniosłam a nie chciałam się martwić tylko bawić, pobiegłam na balkon czego ani razu nie pożałowałam. stałam przy barierce po prawej stronie, z kilkoma moimi dziewczynami bo dwie uciekły pod scenę. Na balkonie była jak by mini platforma z chodami więc mogłam sobie siedzieć podczas nie krótkiego czekania. Zdążyłam jeszcze iść do toalety a potem już tylko beztrosko siedziałam, czekałam na chłopaków i obserwowałam powiększające się tłumy, wszyscy już świetnie się bawili pośpiewując piosenki lecące w tle, było naprawdę głośno. I bardzo cieszyłam się ze jestem własnie na balkonie widoczność przecudowna, cała scena dostępna dla moich oczu, bez ścisku (choć balkon równie szybko się zapełnił).

Napięcie rosło z każdą minutą, Staff wyszła na scenę wczytując listę osób które zaprosiły najwięcej osób do wydarzenia. I niedługo potem usłyszeliśmy głośne Very Good, gdzie chłopcy wyskoczyli na scenę energicznie tańcząc i śpiewając. Mieli na sobie garnitury jaki miał na sobie Zico w owej piosence.

Pojawiło się też zdj zaraz przed koncertem gdy chłopcy otrzymali tort od BBPL 


Wtedy po raz kolejny ucieszyłam się że jestem na balkonie, bez żadnych przepychanek, nacisków w pierwszym rzędzie a czułam wielką duchotę i bardzo współczułam tym co ściskali się gdzieś pod sceną z naciskiem osób w tle. Czytałam już wiele zażaleń i ni miłych opisów/relacji osób które były pod barierkami i na temat tego co się tam działo i jak się czuły. Miało też miejsce kilka omdleń, a chłopcy było widać sie tym przejmowali (widziałam ze trzy osoby wynoszone przez ochronę, co wzburzyło nie co niepokoju, i znów słyszeliśmy głośne "DO TYŁUUUU!!") Prawda jest taka ze gdybym była pod sceną zmęczona, przemarznięta, zgniatana (i jeszcze chora) to też bym należała do grona mdlejących ;-;

Tak wyglądał setlista przygotowana na trasę po europie.


Największe emocje wzbudziła jednak jedna z ost już piosenek "Be the light" kiedy oświetlenie sali przybrało jasno niebieski odcień, wszyscy wysoko w górę unieśli banery (ze zdj wyżej) i poddali się melodii kiwając w prawo i lewo. Piosenka która doprowadziła wiele osób do płaczu, piosenka która wywołuje łzy szczęścia u mnie do tej pory, jako że jest to moja pierwsza piosenka bloczków i chyba też do niej mam największy sentyment.

Wyglądało to mniej więcej tak..

Oczywiście mamy i zdj robione z sceny razem z chłopakami, po zakończeniu koncertu trwającego około 1,5 godziny.

Jest ono przepiękne, a tam na balkonie zaznaczona osóbka to ja! ^^
(pewnie dopiero na powiększeniu będzie to widoczne, bo nie chciałam zdj oszpecać w paincie)

Podsumowując cały dzień i wieczór: Pogoda nie dopisała, było naprawdę chłodno, nawet przy przebijającym się popołudniu słońcu. Nie do końca miła pierwsza wiadomość o numerowaniu, śliniący się menel zaczepiający ludzi pod klubem, były bardziej i mniej zabawne sytuacje i głośne "DO TYŁUUUU!!". Lecz całe te oczekiwanie było przepełnione ekscytacją. Co się działo i było mówione, to i tak było warto, niczego nie żałuję (może jedynie braku noclegu bo zmęczenie było wielkie i przede wszystkim tego ze nie kupiłam vipa). Sam koncert był głośny, taneczny, bardzo realistyczny (choć dalej w to nie wierzę XD). Szkoda ze nie leciało Jackpot i Nillili Mambo, lecz nie wymagajmy od zmęczonych i chorych bloczków zbyt wiele. Cieszmy się tym że nam się udało, koncert na pewno zadnie nie jednej osobie na długo w pamięci. Bardzo się cieszę że tam byłam, i każda złotówka była tego warta! Jestem mega zadowolona i dalej nie potrafię w to wszystko uwierzyć, bo jak szybko się zaczęło tak równie szybko przeminęło.

Więc szybko po powrocie o 5:00 rano zrobiłam sobie pamiątkowe zdjęcie, bo muszę wrócić do polskiej rzeczywistości.



Długo będę ten dzień wspominać, i do zobaczenia na raz następny! (^.^)

1 komentarz:

  1. Ja osobiście uważam, że jeśli ktoś chce przyjść wcześniej to może i czekać pod klubem tydzień, jeśli tylko ma na to ochotę. xD Każdy sam decyduje o tym jak pożytkuje swój czas. ;) Znajoma chyba najdłużej na koncert też czekała dzień prędzej przed klubem.

    OdpowiedzUsuń