poniedziałek, 23 lutego 2015

Block B w Warszawie za 10 dni!

*Status* <w obliczu wyzwania>
Do koncertu Block B w Warszawskim Palladium zostało niecałe 10 dni. To wydarzenie spędza mi sen z powiek   O(≧∇≦)O   Zaczeło się wielkie odliczanie, i planowanie tego dnia w szczegółach. 

A jak to wygląda? 
Jedziemy do W-wy z Katowic polskim busem, bez noclegu i zaraz po zakończeniu imprezy wracamy tym samym przewoźnikiem. Oba przejazdy odbędą się w nocnych godzinach, dzięki czemu możemy się nieco przespać i zregenerować siły przy 4 godzinnej podróży.
W Warszawie będziemy w porannych godzinach, przejdziemy się po okolicy, by każda z nas wiedziała gdzie, co i jak, no i pod klub po numerki. Musimy też odebrać bilety, oraz koszulki. Mam nadzieję ze pogoda dopisze i całego czasu nie będziemy musiały przesiedzieć na złotych tarasach (choć co jakiś czas trzeba się wstawiać pod klub, i tam też nie chcemy moknąć). Planujemy zjeść coś ciepłego, jak i iść na lody (mój wymysł z tej chwili, muszę o nim poinformować dziewczyny). Koncert ma się zacząć o 19:00 i trwać około 3 godzin. Po czym mamy busa powrotnego i o 5:00 rano będziemy na śląsku.

Co z bagażem?
Czyli miej wszystko co potrzebne i na każdą pogodę, ograniczając do minimalnego minimum w 1 plecaku/torbie. Hahaha to jak by mieć wszystko ze sobą, nie biorąc zupełnie nic ... Ale tak się nie da x_x
Wyliczyłam że po za domem będę około 30 godzin, lecz mimo wszystko jadę dość daleko, a nie mam zamiaru się biedaczyć czy obawiać pierdołami. W planach jest spanie w busie, a nie wegetacja i późniejszy obolały kark więc będę mieć przy sobie poduszkę (taką na kark), jest ona bardzo lekka, lecz zajmie miejsce. Ale zrezygnować z niej nie mogę. Picie na podróż, bułki i oczywiście słodkości (nie mało). Bo słodkościami muszę (czytać chcę) się podzielić z trzema towarzyszkami (czytać przyjaciółkami). Mała parasolka (Bo do i z Katowic też mam kawałek do przebycia), słuchawki (nauszne), telefon, mp3, chusteczki hig. (niemało), dawkę dziennych witamin (tak suplementuję się), zeszyt/kalendarz + długopis, dokumenty i pieniądze. Wydawało by się że już koniec, lecz nie! ;__;
30 godzinny makijaż nie wygląda ładnie, i nie jest zbyt praktyczny dla skóry, a wracamy do domu o świcie. By uniknąć efektu pandy z rumieniami wywnioskowałam że skoro przejazd (do W-wy) mamy nocą pojadę bez makijażu i pomaluję się w miedzy czasie (czyli w tzw. przerwie na siku) czekania pod klubem. Nie zajmie to dużo czasu (aż 5-7 min) ale muszę mieć kilka kosmetyków (nie) zbędnego balastu. Dlaczego nie pojadę bez makijażu i kosmetyków? Niektórych pewno to doprowadzi do śmiechu, inni mnie skrytykują, że jest ktoś w stanie zrobić sobie tapetę pok klubem .-. Nie mam problemu by pokazać się z niepomalowaną twarzą (ale w lato). Ponieważ mam cerę naczynkową, czerwone plamy/rumienie i wiecznie różowo-czerwony nos, oraz niedoskonałości nieliczne. A gdy jest zimno to wszystko robi się bardzo widoczne (czasem przechodzi na fiolet). Przez co czuję się bardzo nie pewnie, i krępuje mnie to. Tak i podkład, zielony korektor, puder, pędzel, kuleczki,kredka, tender care oraz zestaw do brwi obowiązkowo ze sobą wezmę. A bez uszu i pomalowanych oczu nie mam problemu się pokazać, ważne jest to bym miała zamaskowane problemy skórne i wyrównany koloryt, oraz zaznaczone brwi. A takżę zastanawiam się czy nie mieć w rezerwie okularów przeciw słonecznych <myśli>

Ubiór?
Czyli ubierz się by nie marznąć, a na koncercie się nie ugotować.
Moja kreacja chyba będzie polegać na warstwach prostych do zmiany. Podstawą będą czarne rajstopki, na to koronkowe szory, koszulka będzie do zmiany po odbiorze fanklubowej, ciepły sweterek, płaszcz. No i przede wszystkim ocieplacze na nogi, które zą jak zakolanówki w ciepłej edycji, szybkie do zakładania i zdejmowania, czyli wchodząc do klubu je zostawię w plecaczku, a wracając w nocy znów je założę, nie będzie mi w nich ani za ciepło ani za zimno, uwielbiam je pod tym względem. Co do butów jeszcze nie jestem pewna, to ciągle ulega zmianie.

Podsumowanie:
Tak bardzo nie umie się doczekać, a od jutra stanie się odliczanie jedno cyfrowe. Jestem niezmiernie szczęśliwa, poznam też pewnie wiele nowych osób, z tą sama pasją.Mój drugi koncert w życiu. To takie ekscytujące    O(≧∇≦)O  

Kto się też wybiera?

1 komentarz:

  1. Ja nie skrytykuję, sama nie lubię się pokazywać ludziom bez makijażu. Nie musi być mocny, ważne, żeby podkład był na miejscu. ^^ Tez mam problem z przebarwioną skórą, więc wiem o czym mówisz. Malujemy się, by czuć się komfortowo i nie uważam by było w tym coś złego. xD
    Udanego koncertu. <3

    OdpowiedzUsuń